Byłam wściekła. Działając pod wpływem impulsu podniosłam szklaneczkę z trunkiem i chlusnęłam nim w twarz bruneta, który momentalnie przestał się śmiać zaskoczony moim zachowanie. A Justin zaczął się chichotać pod nosem co nie uszło mojej uwadze przez co zaliczył siarczysty policzek i jego uśmieszek zniknął tak szybko jak się pojawił. Jeszcze chwile a urwałabym mu głowę albo najlepiej coś innego. Wiecie o co mi chodzi. Odeszłam szybko od nich żeby nie zrobić czegoś więcej. Czułam jak złość pulsuje w moich żyłach. Rozbiło mi się gorąco. Zdjęłam kurtkę i przełożyłam sobie przez ramie. Było ciemno i wiał lekki wiaterek co mi nie przeszkadzało . Zatrzymałam się i przeczesałam brązowe loki palcami. Wolnym krokiem poszłam dalej i wyjęłam telefon z kieszeni. Zadzwoniłam do Alice, która odebrała po drugim sygnale
- Co tam ?
- Powiedz wszystkim że ja już poszłam
- A co się stało ?
- Nic po prostu im to powiedz
- Dobra jak chcesz do zobaczenia w domku
Rozłączyłam się i schowałam telefon do tylnej kieszeni spodni. Poszłam wolnym krokiem po oświetlonej ulicy głównej. Teraz wydawała się taka pusta, opuszczona. Kiedy już ochłonąłem po zajściu z Justinem i jego kolegą, zarzuciłam kurtkę na plecy i skierowałam się w stronę plaży .Dochodząc na miejsce zdjęłam botki na koturnach i ruszyłam w stronę wody . Podwinęłam delikatnie nogawki i zamoczyłam nogi w letniej wodzie. Szłam brzegiem patrząc na wielki Księżyc, który świecił nad taflą morza które zdawało się nie mieć końca. Do pełnego szczęścia brakowało mi mojego Draka. Tak byłam jedną z tego rodzaju dziewczyn,
które strasznie przywiązują się do chłopaków. Nie no dobra przesadzam. Kocham mojego chłopaka i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Drake jest moim można powiedzieć pierwszym poważnym chłopakiem, z którym utrzymałam związek. On wie o mnie wszystko a ja o nim. No dobra kłócimy się ale co to za związek bez kłótni. Wyszłam z wody i udałam się piaskiem do wyjścia. Usiadłam na schodach i otrzepałam nogi. Założyłam buty i znowu ruszyłam ulicą. Poszłam do domku i weszłam do środka. Pewnie dziewczyny zostaną na noc u chłopaków. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor. Podwinęłam pod siebie nogi a łokieć oparłam o zagłówek i podtrzymywałam sobie głowę. Przeskakiwałam po kanałach, ale nie mogłam znaleźć nic co by mnie zainteresowało dlatego wyłączyłam urządzenie i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam ulubioną playlistę i zaczęłam pakować rzeczy na jutrzejszy wyjazd, a kiedy część z nich leżała już we wnętrzu walizki usiadłam na łóżku i spojrzałam na tapetę telefonu przez co mimowolnie uśmiechnęłam się. Tak jestem dziewczyną która szczerzy się do telefonu, no ale co ja mogę poradzić, że tęsknie za nim. Westchnęłam zirytowana, gdyż przypomniał mi się Justin ze swoim przyjacielem. Jedno musiałam przyznać, jego przyjaciel był cholernie przystojny. W sumie Justinowi też niczego nie brakowało. Od razu spoliczkowałam się w myślach. No tak jestem nadal wściekła na niego i jego mega przystojnego kumpla. Potrząsnęłam głową. Wzięłam ubranie i poszłam w stronę łazienki. Po drodze poszłam zobaczyć czy na pewno i zamknęłam drzwi wejściowe. Poszłam do łazienki i pokręciłam kurkami ustawiając odpowiednią temperaturę wody. Zdjęłam ubranie i położyłam na koszu z brudnymi ciuchami żeby zabrać je kiedy skończę. Weszłam do kabiny prysznicowej a woda zaczęła spływać po moim nagim ciele. Wycisnełam sobie na dłoń ulubiony płyn czekoladowy i umyłam nim ciało. Kiedy spłukałam słodki zapach, wziełam drugi płyn o zapachu róży i wtarłam go we włosy. Spłukałam płyn z loków i wyszłam otulając ciało ciemno fioletowym ręcznikiem, a włosy białym. Stanełam przed lustrem i popatrzyłam na swoje odbicie. Przez chwile stałam tak i przyglądałam sobie. Wsunełam ręcznik i wytarłam. Założyłam piżame składającą sie z szarych dresów i czarnej rozciągniętej bokserki. Odwinełam ręcznik znajdujący sie na włosach i jeszcze raz je przetarłam. Wziełam do ręki szczotkę i rozczesałam. Teraz wydawały sie idalnie proste. Wziełam rzeczy i wyszłam z łazienki gasząc wszędzie światła. Skierowałam sie w stronę pokoju. Ubrania trzymane w ręku wrzuciłam do walizki a sama połóżyłam sie na miękkim łóżku. Nie mineło dużo czasu kiedy Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.
// Next Day //
Koszmary nocne nie pozwalały mi spać. Budziłam się w nocy przerażona jednak udawało mi się zasnąć. Strzał. Słychać było strzał. I ten głos tak bardzo znajomy mówiący że pożałuje dnia mojego urodzenia, ja albo ktoś na kim bardzo mi zależy... Ten głos był tak bardzo znajomy jednak nie widziałam osoby, która do mnie mówiła. Popadam w paranoje. Pomyślałam kiedy doszłam do wniosku, że za nic nie uda mi się zasnąć. Wstałam i przeczesałam dłonią włosy. Wyszłam z pokoju i skierowałam sie w stronę kuchni. Przechodząc przez salon uświadomiłam sobie że jestem sama. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Julie. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, czwarty no i poczta głosowa z głosem mojej przyjaciółki. I tutaj jest moje zirytowane westchnienie którego nie słyszycie ale możecie sobie wyobrazić. Kolejnym numerem który wybieram jest numer Diany, która z kolei ma telefon całkiem wyłączony. Ostatnim numerem, który postanawiam wybrać jest numer Alice. I zaczęła grać piosenka What About Love . Zaczęłam nucić kiedy odezwał się głos mojej przyjaciółki po drugiej stronie.
- Elizabeth ? Czemu dzwonisz tak wcześnie - jej zaspany głosy sprawił że popatrzyłam na zegarek, który właśnie wskazywał godzinę 7
- Boże przepraszam Alice ale nie wiedziałam że jest tak wcześnie, ale chciałam tylko zapytać czy wyrobicie się na samolot.
- Jaki samolot ? - jej głos stawał się coraz bardziej ożywiony
- No dzisiaj wracamy do domu
- ŻE CO ?! - krzyknęła a ja usłyszałam zaspany głos Zayna pytający dlaczego Alice tak krzyczy
- No to już dzisiaj
- Cholera, na śmierć zapomniałam
- Zbieraj dziewczyny i przyjeżdżajcie się spakować
Przyjaciółka rozłączyła się a ja poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Po nie pełnej godzinie do domu wpadły moje przyjaciółki z chłopakami. Do kuchni przyszedł Niall który jak zwykle był głodny
- Nie dali ci zjeść śniadania ?
- Jak ty mnie znasz
Blondyn otworzył lodówkę patrząc na jej zawartość.
- Chcesz naleśniki ? - podsunęłam mu talerz ze stertą naleśników.
- Elizabeth ! Kocham cie - zaczęłam sie śmiać
Do kuchni weszła cała reszta chłopaków i popatrzyli na talerz i Nialla
- Przestańcie się ślinić i weźcie sobie - popatrzyłam na nich rozbawiona
Wszyscy jak na komendę usiedli i wzięli się za jedzenie. Zaśmiałam się i wróciłam do piłowania paznokci
- Elizabeth ? - odezwał się Niall
- Słucham
- Jak wyjedziesz to kto będzie robił śniadanie - zadał pytanie na poziomie dziecka w wieku koło 5 lat, jednak było to słodkie
- Sam będziesz sobie robił, a jeśli nie to będę ci wysyłała z Nowego Yorku
- Ale przecież i tak będziesz przyjeżdżać
- Oczywiście że tak a po za tym możecie wy przeprowadzić się do Nowego Yorku i będziecie z dziewczynami
- Przemyślimy twoją prośbę - zaśmiał się Harry
Loczek zachłysnął sie i siedzący obok niego Liam uderzył tył jego pleców, ale chyba zrobił to trochę za mocno bo chłopakowi zalśniły oczy. Zagryzłam wargę żeby tylko nie zacząć się śmiać. Harry popatrzył na Liama na co ten wybuchnął głośnym śmiechem, a zaraz po nim reszta chłopaków ze mną. Do pomieszczenia weszły dziewczyny . - Spakowane ?
- Tak - odpowiedziały zgodnie
Wstałam i poszłam do pokoju ubrać sie. Po 10 minutach byłam gotowa i wyjęłam telefon z kieszeni spodenek i zaczęłam szukać numeru taksówki.
- Do kogo dzwonisz ?
- Po taksówkowe -
- Zawieziemy was -Spojrzałam na nich a reszta przytaknęła
- No dobra skoro tak to jedziemy
Poszłam do swojego pokoju i wzięłam walizkę. Wyszliśmy i zamknęłam drzwi. Zayn ułożył walizki w bagażniku i ruszyliśmy. Całą drogę chłopcy mówili jak bardzo będą tęsknić.Kiedy dojechaliśmy na lotnisko każda z nas wzięła swoją walizkę i wszyscy poszliśmy na lotnisko. Odebrałyśmy swoje walizki, które zostały sprawdzone i udaliśmy się do gigantycznej kolejki na podkład. Po 15 minutach pożegnaliśmy się. Tego momentu nienawidzę, najpierw się przywiązuje, no może nie tak jak dziewczyny, no ale to zawsze przyjaciele.Nie chciałam się z nimi żegnać ale obiecałam że jeszcze się nie raz zobaczymy. Wsiadłyśmy na pokład samolotu i zajęłyśmy miejsca. Ostatni raz spojrzałyśmy na chłopców. No i samolot ruszył, zostawiając w tyle nasze dwutygodniowe miłości z nadzieją że jeszcze sie spotkamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz